Prywatne Wiadomości
quote: Originally posted by Shadow - Ale to ja się miałem urżnąć, a nie ty! – rzekł Kamijo z wyraźną pretensją jakąś godzinę później, ratując Kayę przed bliższym zapoznaniem się z parkietem. W odpowiedzi usłyszał coś w stylu ,,Zabieraj łapy, cholerny zboczeńcu" i westchnął, zrezygnowany. Posadził go na brzegu kanapy i pomachał mu ręką przed oczami, notując sobie w myślach, żeby nigdy więcej nie pozwolić mu na mieszaniu alkoholi. To był jednak zły pomysł. Kaya cofnął odruchowo głowę przed jego dłonią, mrugając szybko. - O. Kamijo – stwierdził. Kamijo uśmiechnął się radośnie. - Łał. Poznajesz mnie. - Dlaczego ja siedzę? - A czego się spodziewałeś? Że będziesz latał? – Splótł ramiona na jego kolanach i oparł na nich głowę, unosząc wzrok i patrząc na jego minę. Kaya wyglądał jak osoba, która stoi na schodach i nie wie, czy ma wchodzić na górę, czy też może zejść. I był przy tym wyjątkowo uroczy. - Chyba powinienem iść do domu – wymamrotał. - Do czyjego? – Kamijo uśmiechnął się jeszcze szerzej. – Bo do swojego nie dojdziesz. Jesteś pijany dwa razy bardziej ode mnie. - Taksówka… - Mhm, a potem schody. Mowy nie ma. Zostaniesz u mnie na noc, tutaj przynajmniej nic ci się nie stanie – powiedział, podnosząc się. - Ale Kamijo, ja… Dokąd mnie niesiesz? - Nie niosę. Naprawdę latasz – odparł śpiewnie Kamijo, idąc przez przedpokój z Kayą na rękach.