Autor |
Wiadomość |
LadySchokolate |
Wysłany:
Nie 19:07, 02 Mar 2008 Temat postu:
|
|
Ja też, ja też *macha łapką* |
|
Kasumi |
Wysłany:
Nie 18:36, 02 Mar 2008 Temat postu:
|
|
Jeszcze chwila i bym się rozpłakała...dziewczyno masz talent i pisz więcej!!! ja czekam na następne opowieści |
|
Hikaru |
Wysłany:
Nie 14:51, 02 Mar 2008 Temat postu:
|
|
No bo... Miałam gorączkę i tak wyszło. Gomee! |
|
yapi |
Wysłany:
Nie 14:49, 02 Mar 2008 Temat postu:
|
|
no ale dlaczemu on musiał umierać? T_____________T |
|
Hikaru |
Wysłany:
Nie 14:11, 02 Mar 2008 Temat postu:
|
|
Cieszę się, że się podoba. *^^* |
|
Shizu_ |
Wysłany:
Nie 13:41, 02 Mar 2008 Temat postu:
|
|
Krótkie, ale cholernie świetne |
|
LadySchokolate |
Wysłany:
Nie 12:44, 02 Mar 2008 Temat postu:
|
|
Buu... aż mi się łezka w okach kręci...
Chip... To było śliczne... |
|
Hikaru |
Wysłany:
Nie 11:50, 02 Mar 2008 Temat postu:
Inu (pies) |
|
Co to się we łbie rodzi przeziębionemu człowiekowi... .___.
209 słów. Wow. Miało być dłuższe >.<
„Inu (pies)”
Siedział po waszymi drzwiami całą noc. Siedział i czekał cierpliwie, aż wrócisz. Zapomniał kluczy.
Mógł iść do Kyo czy Shinyi, ale nie. Czekał na ciebie, jak pies na swojego pana, z utęsknieniem.
I w końcu,, usłyszawszy twoje kroki na schodach, podniósł się. Uśmiechnął się, widząc twoją twarz.
Jednak uśmiech zaraz znikł, kiedy zauważył, kogo obejmujesz.
„Mówiłem, żebyś nie czekał. Teraz masz, co chciałeś.”, rzekłeś chłodno, patrząc na niego z obojętnością. Czerwono włosy, którego obejmowałeś, uśmiechnął się kpiąco. Toshiyą wstrząsnął szloch. Minęliście go i weszliście do waszego, twojego i Toshiyi, mieszkania. Nie zareagowałeś, kiedy rozpaczliwie wykrzyczał twoje imię. Pozwoliłeś mu odejść. Pozwoliłeś, aby jedyna osoba, która byłaby skłonna oddać wszystko za twoje spojrzenie, odeszła. Nie płakałeś, kiedy Kyo powiedział ci, że znalazł go martwego, w parku na ławce. Nawet się nie zdziwiłeś. Potraktowałeś to jak szarą codzienność. Nawet nie gryzły cię wyrzuty sumienia, że to przez ciebie, choć dobrze o tym wiedziałeś.
Dalej wracałeś do domu nad ranem, obejmując czerwono włosego. Tego, który – tak naprawdę – nie był w stanie oddać wszystkiego za twoje spojrzenie. Tego, który nigdy na ciebie nie czekał. Ty czekałeś na niego. Tylko dla was się nic nie zmieniło. Zapomniałeś nawet o jego pogrzebie.
Kim był dla ciebie?
Zwykłym psem, nie człowiekiem.
Zwierzęciem, nie Toshiyą. |
|
|